piątek, 8 lipca 2016

Recenzja #40 Love Story Od Siedmiu Boleści

TYTUŁ: Lato Koloru Wiśni
TYTUŁ ORYGINAŁU: Kirschroter Sommer
AUTOR: Carina Bartsch
WYDAWNICTWO: Media Rodzina
ILOŚĆ STRON: 496
CENA OKŁADKOWA: 34,49
NARRACJA: Pierwszoosobowa

  Cześć i czołem ludziki! Ostatnio mam fazę na typowe romansidła, a ponieważ już od dawna miałam tą książkę, no to pomyślałam "czemu nie?". Nie tego się spodziewałam, nie tego oczekiwałam. Ale niekoniecznie w negatywny sposób. Zapraszam do czytania!
Książki to jeden z najcenniejszych darów na ziemi. Kunsztownie zestawione słowa, które zmieniały się w melodię, a potem w obrazy. Białe, puste kartki, na których powstawały światy większe od wszechświata. Przestrzenie, które wciągały ludzi i kazały im zapominać o wszystkim wokół.
   Emely, obdarzona odrobinę sarkastycznym poczuciem humoru studentka literaturoznawstwa, szczerze cieszy się z przeprowadzki jej najlepszej przyjaciółki do Berlina.
  Nie wie jeszcze, że szalona Alex zamierza zamieszkać w mieszkaniu swojego brata, przystojnego, szmaragdowookiego bruneta - Elyasa, z którym Emely łączą niemile wspomnienia.
  Na szczęście wkrótce dziewczyna otrzyma romantyczny mail od tajemniczego wielbiciela...

  Już po samym opisie można się wszystkiego domyśleć. Fabuła - bardzo przewidywalna i schematyczna, ale mimo to czytałam dalej. Ba, przeczytałam nawet drugą część (co według mnie jest sporą przesadą, bo przecież można było to wszystko skrócić do powieści jednotomowej).
  Niestety nie jestem w pełni zadowolona z tej książki. Mimo że na ogół schematy mi nie przeszkadzają, a wręcz poprawiają humor, tak w tym wypadku niezbyt mi się to podobało. Nie uratowały tego nawet docinki między Elyasem a Emely. Szczerze, to tylko czasami się zdarzyło, że się uśmiechnęłam podczas czytania. I naprawdę nie mam pojęcia dlaczego. Miałam wrażenie, jakby autorka na siłę chciała coś wymyślić. 
  A jeszcze przejdźmy do wątku z tajemniczym wielbicielem, z którym w późniejszym czasie Emely wymieniała e-maile. Nie rozumiem, dlaczego zdradzała wszystko o sobie człowiekowi, którego nawet nie widziała? Moim zdaniem jest sama sobie winna wszystkiego co się później działo. I tyle mam do powiedzenia na ten temat.
Moja teoria, że mężczyźni przychodzą na świat z wadą mózgu, potwierdzała się z każdym dniem.
  Co do postaci to tak: Emely polubiłam tylko ze względu na jej sarkastyczne poczucie humoru. Tak poza tym to mnie irytowała swoimi decyzjami. Na prawdę, nie mogę jej wybaczyć tego, że zaufała osobie, o której nie wie nawet jak wygląda.
  Elyas. On był dla mnie milionem przeciwieństw złożonych w jedną kupę. Z jednej strony, seksowny, jak magnes przyciągający kobiety, oczywiście tylko na jedną noc i sarkastyczny. Tego Elyasa polubiłam (wiem, jestem dziwna). Ale potem nagle pokazał się Elyas, który gra na pianinie, jest słodki uroczy, chce pomagać ludziom i takie duperele. Jednym słowem, znowu mamy do czynienia z "bad boyem o anielskim sercu". Aż mi się zęby psują od tej całej słodkości.
  A skoro już jesteśmy przy Schwartzach, to mogę od razu powiedzieć co myślę o Alex - siostrze Elyasa. Fałszywa, rzucająca obietnicami na prawo i lewo, egoistyczna swatka. Koniec.
  Jedyne dobro tego świata - Sebastian. Student psychologii (tak!), zawsze spokojny, racjonalnie myślący i kochany. Pozostałe postacie, bierzcie z niego przykład!
 Ludzie dzielili się na tych, którzy potrafili tańczyć, i na tych, których ruchy przypominały raczej atak epilepsji alb pingwina na lodzie.
 FABUŁA 3/5
  Bardzo przewidywalna, momentami aż nazbyt. No i ten cholerny tajemniczy Luca (ten od e-maili). Niby dobry pomysł, ale eee... Jednak nie.

POSTACIE 3/5
 Nie, nie, nie. Bardzo schematyczne (jak wszystko w tej powieści), aż nazbyt ociekające lukrem, cukrem i marmoladą. Blee...

OPRAWA GRAFICZNA 4/5
  Czy tylko mi ta okładka się nie podoba?

STYL AUTORA 4/5
  Sposób pisania mogę uznać za łatwy, zabawny i w miarę przyjemny w czytaniu. Tak.

WYNIK 14/20
  Może i wynik na to nie wskazuje, ale spodziewałam się czegoś lepszego, czegoś żywszego, czegoś mniej schematycznego, czegoś bardziej... wow! Niestety nie dostałam tego. Nie mogę powiedzieć, że książka jest nie wiadomo jak zła, bo nie jest. Ale jesli szukacie czegoś, gdzie Wasze szczęki stukną o ziemię, to ta powieść nie jest dla Was. Jeśli mimo wszystko zdecydujecie się na przeczytanie, to powodzenia. Mam nadzieję, że Wasze odczucia będą inne niż moje. 

 Zapraszam do posłuchania Get Busy by Sean Paul. Jest to jedna z nutek z książki (i jedyna, którą zapamiętałam). Miłego słuchania!

Do zobaczyska!
*Just Mary*

Ps. Przepraszam, wiem że dzisiejsza recenzja była bardzo niespójna, ale po prostu nie wiedziałam jak opisać to wszystko co czułam przy czytaniu.



6 komentarzy :

  1. Tę książkę bardzo polecała mi ciocia, ale nie byłam co do niej pewna. I tak chyba ją od niej pożyczę, aby wyrobić sobie własną opinię ;)

    Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Finale - Becca Fitzpatrick - recenzja' :)
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Tobie bardziej się spodoba :3

      Usuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale ta schematyczność... nie wiem czy nie przeszkodziłaby mi w odbiorze historii. Ostatnio mam duży problem z powieściami młodzieżowymi, do których mimo wszystko mnie ciągnie :P
    Myślę, że kiedyś zdobędę tę pozycję :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka ma bardzo dużo opinii. Jedni mówią, że świetnie się przy niej bawili, a inni, że ta schematyczność po prostu ich nudziła.
      Mam nadzieję, że Ty po przeczytaniu będziesz należała do tej pierwszej grupy :3

      Usuń
  3. Co z tego, że recenzja niespójna. Mnie bardzo rozbawiła. Szczególnie ten fragment o postaciach ociekających lukrem, cukrem i marmoladą! Fabuła nie wydaje mi się tak bardzo schematyczna. Największym schematem świata jest nowa dziewczyna w szkole, będąca szarą myszką i typowy badboy, który się w niej zakochuje i właśnie dla niej zmienia. Ponad to dziewczyna oczywiście jest niebiańsko piękna chociaż o tym nie wie. No błagam! Przy tym nawet ta książka jest pełna niespodzianek. Wracając do recenzji, już z samego opisu postaci przyznaje, że ja też wolę tego złego chłopca zamiast szatana o angielskim serduszku. Niby nikt nie lubi powieleń i powtórzeń, ale każdy z chęcią czyta o złych facetach. Okładka faktycznie nieżyt piękna i zrobiona dość... niestarannie. Przynajmniej w moim odczuciu. Może opowieść faktycznie nie jest wysokich lotów  (chociaż tego jeszcze nie wiem) to warto na nią polować choćby ze względu na sarkastyczny humor (uwielbiam go )i cytat o mężczyznach! Z całym szacunkiem do płci przeciwnej, ale bardzo rozbawiło mnie te stwierdzenie. Jeśli zobaczę ją za cenę niższą niż trzydzieści  (Mam nadzieję, że gdzieś znajdę w granicach 25) to zastanowię się nad zakupem choćby dla samego humoru. Pozdrawiam!
    http://wielopasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym schematem! Co do tych sarkazmów, to rzeczywiście były niezłe :D (możliwe, że to jeden z głównych powodów dla których czytałam dalej).
      I jeszcze propos ceny - chyba gdzieś widziałam za 26zł :333
      ^^Ahh ta autokorekta XDD

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka