sobota, 11 czerwca 2016

Recenzja #37 Niegrzeczny Chłopiec + Grzeczna Dziewczyna = Idealna Chemia

TYTUŁ: Idealna Chemia
TYTUŁ ORYGINAŁU: Perfect Chemistry
AUTOR: Simone Eikeles
WYDAWNICTWO: Amber
ILOŚĆ STRON: 336
CENA OKŁADKOWA: 37.90zł

  Jak na tą chwilę, mogę powiedzieć, że przeczytałam tą książkę dwa razy. Ale jestem pewna, że w przyszłości sięgnę po nią jeszcze nie jeden raz i w sumie... to tylko tymi słowami mogłabym Was zachęcić do przeczytania, ale wiecie, po co sobie ułatwiać życie? O nie nie, zapraszam do recenzji!
Nikt nie jest tu na zawsze. Trzeba żyć chwilą, każdym dniem...być tu i teraz.
  W liceum Fairfields uczniów z „dobrej” i „złej” części miasta dzieli mur nie do przebycia.
  Więc kiedy Brittany, popularna, piękna, bogata, i Alex, członek ulicznego gangu, zostają dobrani w parę do realizacji projektu z chemii, wszystko wskazuje, że nie skończy się to dobrze.
  Nikt – nawet oni sami – nie spodziewa się, że ten związek wywoła najbardziej zaskakującą reakcję chemiczną: miłość.
  Ale żeby być razem, będą musieli przeciwstawić się stereotypom i uprzedzeniom, jakie ich dzielą.


  Zaczynając od fabuły, jest on bardzo schematyczna. No trzeba przyznać, że na pęczki jest takich powieści, gdzie bohaterka jest najpopularniejsza, najgrzeczniejsza, najpiękniejsza i ogólnie naj, a bohater jest zupełnym przeciwieństwem (znaczy też jest naj, ale inaczej).
  Ale chyba jeszcze nie spotkałam się, aby schemat, był taki hmm... inny. Nie mówię, że historia nie jest przewidywalna, bo jest, ale przecież, najważniejsze jest nie zakończenie, ale to co się dzieje między końcem, a początkiem, nieprawdaż? No więc, tutaj środek z pewnością jest nieprzewidywalny i wzbudza wiele uczuć. Myślę, że w moim wypadku były to bezsilność, złość, smutek, rozbawienie i hmm... To też nie tak, że denerwowałam się na tę książkę, ale raczej przeżywałam wszystkie sytuacje wraz z bohaterami i przez to emocje były takie żywe.
W przypadku człowieka, na którym tak bardzo ci zależy, ból jest równie intensywny jak wcześniej szczęście.
  Jak już wyżej wspomniałam, bohaterowie są dosyć schematyczni (dosyć). Ale mimo tego, bardzo przypadli mi do gustu. Czy jest ktoś kogo znielubiłam? Tak! Zdecydowanie Sierra - najlepsza przyjaciółka Britt i Colin, czyli chłopak głównej bohaterki. Buuu!
  Sierra irytowała mnie od początku do końca (zarówno za pierwszym razem jak czytałam, jak i za drugim). A Colin? Hmm... To Colin! Każde jego słowo, było zupełnie bez sensu i zdecydowanie zgadzam się z przydomkiem, który dostał od Alexa, czytaj: Ośli Łeb.
  Natomiast pokochałam rodzinkę Alexa, no może poza jego młodszym bratem (jak on miał na imię... Jakoś na C). Hmm... I jakby dłużej pomyśleć to jego mama też mnie wkurzała... Dobra, ale kuzynka Alexa - Elena, rozwaliła system od środka. Nie żartuję!
Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać,że się sparzysz.
  Jeśli chodzi o styl autorki, to jest bardzo prosty, dzięki czemu bardzo szybko się czyta. Znaki szczególne? Często w rozmowach prowadzonych przez Alexa i jego ziomków, pojawiają się słowa po hiszpańsku (hiszpańsku? Nie wiem, czy to po hiszpańsku, ale cii), przez co łatwiej się wczuć w klimat książki.
 Ahh no i nie zapomnijmy o tym, że powieść jest prowadzona z dwóch perspektyw! Dodatkowy plus!
Jesteśmy aktorami. Udajemy, że jesteśmy ludźmi, za których chcemy być brani.
FABUŁA 4/5
  Strasznie nie spodobała mi się pewna sytuacja z Paco... Mogę powiedzieć, że autorka mogła to inaczej zakończyć.

POSTACIE 4/5
 Schemat, zdecydowany schemat, wiem, że inaczej nie dało się tego rozwiązać i bardzo polubiłam Alexa i Britt... No a poza tym Sierraaaaa i Coooliiiin... BUUUU!

OPRAWA GRAFICZNA 3/5
  Okładka BUU!

STYL AUTORA 5/5
  Wspomniałam już wyżej, że jest bardzo prosty, zabawny i nie owijający w bawełnę. Mam na myśli, że autorka nie bawiła się w niepotrzebne opisy. No i nie zapomnijmy o przeplatających się słowach w innym języku!

WYNIK 16/20
  Liczę na to, że zachęciłam Was do przeczytania, bo naprawdę warto! Napiszcie w komentarzach, co sądzicie o tej pozycji, czy też może już ją macie za sobą? :33

  Dzisiejszą nutką jest Crazy by Aerosmith. Nie kierowałam się tutaj tym czy pasuje, bo tak nie do końca, ale jeśli tego nie znacie (zgińcie marnie!) to musicie posłuchać! To klasyk!

Do zobaczyska!
*Just Mary*




2 komentarze :

  1. Czytałam ją jakiś czas temu, bardzo mnie urzekła. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek młodzieżowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Cieszę się, że Ci się tak bardzo podobała :333

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka