poniedziałek, 16 listopada 2015

Recenzja #18 Nowa książka od wujka Riordana, tym razem o chrapiącym Thorze i innych...


TYTUŁ: Miecz Lata
AUTOR: Rick Riordan
WYDAWNICTWO: Galeria Książki
ILOŚĆ STRON:
TRYLOGIA: Magnus Chase i Bogowie Asgardu
CENA W EMPIK.COM: 36,49zł

Cześć i czołem ludziki! W końcu wzięłam się za napisanie recenzji tego oto cuda. Czy wy to widzicie??? Wiecie co to? NOWA KSIĄŻKA OD RICKA RIORDANA!!! TAAAK, NARESZCIE!!!
*TŁUMY SZALEJĄ*
Od razu ostrzegam, że mimo mojego początkowego entuzjazmu, ma opinia będzie hmm... troszkę poniżej 20/20... No nic, zobaczymy. Tak więc, nie przeciągając, zapraszam do przeczytania :)
  Kiedy usłyszałam, że wujek Rick napisał nową powieść, skakałam po pokoju ze szczęścia :D Potem, dowiedziałam się, że główny bohater ma na nazwisko Chase! Wtedy to już prawie płakałam, no bo wiecie ANNABETH CHASE!!!
  No, ale jak przyszło co do czego, to kompletnie nie potrafiłam tego przeczytać, dlatego dopiero teraz pojawia się recenzja. Czytałam, przez tydzień od premiery, a potem książka poszła w obieg :)
  Zupełnie nie mogłam się wciągnąć, mimo, że historia jest naprawdę bardzo ciekawa. No i oczywiście pojawia się Annabeth (to oznacza, że może w następnej części spotkamy Percy'ego <3).
  A dlaczego nie mogłam się wczytać? Chyba dlatego bo miałam nadzieję na coś innego i trochę się rozczarowałam. Liczyłam, że będzie trochę więcej powiązania z synem Posejdona, no albo chociażby fajnie by było gdyby już w pierwszym tomie pojawił się wątek miłosny. Niestety, powiem szczerze, że książka jakością i stylem, bardziej przypomina mi "Kroniki Rodu Kane". No może Magnus ma trochę bardziej cięty język. Miałam nadzieję, że będzie to odrobinę mocniej przypominało Bogów Olimpijskich. I chyba głównie na tym się zawiodłam. A teraz przejdźmy do opisu :)

   Magnus Chase zawsze sprawiał kłopoty. Od tajemniczej śmierci matki mieszkał samotnie na ulicach Bostonu, przeżywając dzięki sprytowi, który pozwalał mu być zawsze o krok przed policją i kuratorami. 

  Pewnego dnia odnalazł go wuj – chłopak nigdy wcześniej go nie widział, ale matka mówiła, że jest niebezpieczny. Wuj wyjawił mu niezwykły sekret: Magnus jest synem nordyckiego boga. Mity wikingów są prawdą. Bogowie Asgardu szykują się na wojnę. Trolle, olbrzymi i jeszcze gorsze potwory budzą się na dzień ostateczny. 
  Aby zapobiec Ragnarokowi, Magnus musi przeszukać Dziewięć Światów i znaleźć broń zaginioną od tysięcy lat. Kiedy atak ognistych olbrzymów zmusza go do wyboru między własnym bezpieczeństwem a życiem setek niewinnych ludzi, Magnus podejmuje śmiertelnie niebezpieczną decyzję. 
  Czasami jedynym sposobem na rozpoczęcie nowego życia jest śmierć…
-lubimyczytac.pl
Ten sznur jest jeszcze lepszy! Nazwałem go Andskoti, Przeciwnik. Został utkany z najpotężniejszych paradoksów w dziewięciu światach: z wi-fi bez lagów, szczerości polityka drukarki, która drukuje, zdrowej żwyności przygotowanej na głębokim tłuszczu, oraz interesującej książki do gramatyki!
  Jak sami widzicie, akcja rozkręca się już od pierwszego rozdziału. Cała powieść ma charakter wstępny do trylogii, tak więc mam nadzieję, że Rick Riordan jeszcze pokaże na co go stać. Oczywiście książka jest naprawdę bardzo dobra, ale jak już wcześniej parę razy wspomniałam, to nie to czego szukałam.
  Sam Magnus jest bardzo zabawną postacią. Ale chyba najbardziej polubiłam jego miecz, czyli Jacka :D Naprawdę, zakochałam się w nim <3
  I bardzo polubiłam Lokiego, co jest dziwne, bo jest on złą postacią, a tych zazwyczaj nie lubię. Ale jakoś swoim charakterem, mnie ujął. Mam nadzieję, że tego nie zepsuje! No i na samym końcu wujek Magnusa (którego imienia nie pamiętam, ale jest bardzo charakterystyczny, więc kto czytał, ten wie o kogo chodzi). Pojawia się już w pierwszym rozdziale i bardzo mnie zaintrygował. Dlaczego chce pomagać Magnusowi? Tego zapewne dowiem się dopiero w drugim tomie, chociaż pod koniec pierwszego była już o tym wzmianka :/ 
"Nie trafiłeś w przechodnia. Chcesz wrócić i to poprawić?"
  Czy tylko mnie ta okładka nie urzekła? I jej grzbiet serio słabo wygląda przy innych książkach Ricka. Tytuł jest napisany zupełnie inną czcionką niż pozostałe serie i strasznie się to wyróżnia. Nijak da się go postawić, tak, żeby w miarę okay wyglądał :(
  Na szczęście Rick nadrabia to, pisząc bardzo luźnym tekstem, w który łatwo się wczytać. Jak zwykle jest wszystko okay, chociaż szkoda, że tak mało Annabeth. Ale mam przeczucie, że w następnych dwóch tomach, będa musieli zrobić coś razem B) No ale nic, pożyjemy, zobaczymy :)
"Mity to w istocie opowieści o prawdzie, o której zapomnieliśmy"
FABUŁA 4/5
  Mimo, że była bardzo ciekawa, nie potrafiłam się jakoś wciągnąć i dopiero pod koniec się to zmieniło :)

POSTACIE 5/5

  Każdy ma swój charakter, większość z bohaterów całkiem wybuchowy, jak na wikingów(?) przystało :')

OPRAWA GRAFICZNA 3/5

  O k ł a d k a   d o b i j a. No może nie tyle co sama okładka, ale grzbiet - kompletnie nie pasuje do pozostałych książek od wujka Ricka, przez co pozycja słabo się komponuje na półce :(

STYL AUTORA 4/5 

  Jak zwykle świetny, ale bardziej przypominał mi Kroniki Rodu Kane (o czym już wspomniałam) niż Percy'ego, tak więc się trochę zawiodłam :(

WYNIKI 16/20

  Nie powiem, mogło być lepiej, ale to wszystko zależy od gustu. Niektórym bardziej się spodoba, niektórym mniej. Jedyne co mogę zrobić to polecić ją wszystkim, żeby sami się przekonali co o niej sądzą :)

Dzisiejszym utworem jest Hero of War by Rise Against. A dlaczego? Skojarzyło mi się z naborem do Walhalli. A konkretnie, aby tam trafić, trzeba było się przed śmiercią wykazać w walce, albo po prostu zrobić coś heroicznego. I przez to zginąć.


Do zobaczyska!
*Just Mary*




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka