poniedziałek, 28 września 2015

Recenzja #11 Jestem bronią perfekcyjną. Zabijam samym dotykiem...



TYTUŁ: Córka Zjadaczki Grzechów
AUTOR: Melinda Salisbury
WYDAWNICTWO: Zielona Sowa
LICZBA STRON: 365
CENA W EMPIK.COM: 30,49zł


  Cześć i czołem, ludziki!
  Wiecie co? Zawsze myślałam, że trójkąciki miłosne są genialne. Heh, ta powieść zmieniła moje zdanie.
 Nikt nie zapomina ludzi, którzy go kochali. Bez względu na wiek i upływ czasu, zawsze pamiętamy, że byliśmy kochani.
  Twylla jest przeznaczona. W jej skórze jest śmiercionośna trucizna. Jednym słowem, Twylla zabija samym dotykiem. Głównie tych co rozgniewają królową.
  Jedyną osobą, która potrafi zobaczyć w wybrance Bóstw zwyczajną dziewczynę, jest Lief, nowy strażnik.
  Jak to zwykle w takich książkach bywa, bohaterowie zakochują się w sobie. Ale co z Merekiem, księciem oraz narzeczonym Twylli?
  Ale nie martwcie się, mimo że jest wiele wątków miłosnych, głównym jest co innego. Tajemnica, a raczej tajemnice, których nie powinno się wyjawiać...
Mogę wybrać pomiędzy bezdusznym kłamcą, którego mimo wszystko kocham, lub złamanym, pokonanym księciem, który uważa, że zdoła mnie ocalić...
A kto ocali mnie?
  Chcąc nie chcąc, wracamy do początku tego posta. Twylla, Lief i Merek. Nasz trójkącik.
 Może zacznę od głównej bohaterki.
Twylla była taka sobie. Mimo że była ruda, a ja uwielbiam rudowłose bohaterki, to nic po za tym ją nie wyróżniało. Nawet jej myśli były dosyć schematyczne. Albo rozmyślała o swojej siostrze, albo o Liefie i Mereku. A i ciągle użalała się nad swoją mocą. Heh, nie do końca to rozumiem, bo w książce napisane było, że wystarczy skrawek nagiej skóry, która dotknie innej i puff, człowiek umiera. Nie mogła nosić rękawiczek, niczym Elsa? 
  Lief. Słodki i uroczy. Taka typowa postać, w której każda dziewczyna się zakochuje. Do czasu, aż się go naprawdę nie pozna. Z początku też byłam #TeamLief. Teraz jestem #TeamMerek.
  Nasz książę, przez praktycznie całą książkę odgrywa tego nie lubianego. Poznajemy go dopiero na końcu powieści. 
  Tak serio, to nie mogę się zbytnio rozpisywać nad bohaterami, bo mam do nich mieszane uczucia. Twylla na końcu strasznie mnie wkurzała. Rozumiem miłość i te sprawy, ale naprawdę? Kochać parszywego kłamcę i odrzucać miłego (i kochającego cię) księcia? Pff...
  Na szczęście książka się kończy, według mnie dobrym zakończeniem. To chyba najlepsze rozwiązanie, jakie autorka mogła wymyśleć.
Nauczyłam się, że bycie samą bardzo różni się od bycia samotną. Żyłam niegdyś pośród ludzi i byłam bardzo samotna, a teraz jestem sama i nigdy wcześniej nie byłam podobnie zadowolona z życia.
FABUŁA 4/5
 Bardzo ciekawy pomysł, przedstawiony w całkiem dobry sposób. Całą książkę pochłonęłam w niecałe 3h, tylko dlatego bo byłam ciekawa zakończenia.

POSTACIE 2/5
 Serio, autorka mogła się bardziej postarać.

OPRAWA GRAFICZNA 4/5
  Okładka taka sobie, ale w środku w porządku czcionka

STYL AUTORA 3/5
   Dla mnie był trochę nudnawy. 

WYNIKI 13/20
  Szczerze powiedziawszy, nie polecam kupna książki, ale na przykład wypożyczenie jej z biblioteki. Jest ona warta przeczytania, ale nie koniecznie stania na półce. No to tyle z mojej opinii. A jaka jest wasza?

To co że ona jest nietentego
I truciznę w żyłach ma
Że ładna jest inaczej
Że nie lubi bogatych
To naturze wbrew ale cichosza
 Moja zmiana tekstu w części z utworu "Nietentego" Polecam :D

Do zobaczyska!
*Just Mary*


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka