środa, 31 sierpnia 2016

Recenzja #45 Diabelskie Maszyny nigdy nie przestaną przybywać.

TYTUŁ: Mechaniczny Anioł
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Clockwork Angel
AUTOR: Cassandra Clare
WYDAWNICTWO: MAG
ILOŚĆ STRON: 472
CENA OKŁADKOWA: 39zł
NARRACJA: Trzecioosobowa
SERIA: Diabelskie Maszyny
  Cześć i czołem! Jak można się domyśleć dzisiaj o Mechanicznym Aniele. Wiecie kolejna książka Cassandry Clare i w ogóle... Echh nie wiem co jeszcze tu napisać, także zapraszam do przeczytania recenzji :3
Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi.
  Magia jest niebezpieczna, ale miłosć jeszcze bardziej. Szeznastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, by odnaleźć brata, a celem podróży jest Anglia za czasów panowania Królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują w tym chaosie porządek.
  W trakcie swoich poszukiwań Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybrać między ratowaniem brata, a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy stoją na drodze sił ciemności... i że miłość potrafi być najniebezpieczniejszą magią. 

  Mówiąc o fabule, nie mam do powiedzenia wiele. Nie czytałam jej dawno, bo jakieś pół miesiąca temu, ale to, że słabo już pamiętam niektóre wątki mówi samo za siebie. Ogółem, to książka jest bardzo wciągająca, bo połknęłam ją na raz, a następnego dnia, już leciałam do księgarni, po następną część. A kolejnego dnia, po ostatnią część trylogii. Jednym słowem, mimo że nie pamiętam wszystkiego, coś magicznego jest w tej książce, że tak szybko wszystko przeczytałam. 
  Główny wątek, czyli poszukiwanie brata Tessy, sam w sobie jest bardzo intrygujący, no bo jak mógł się tak zapaść pod ziemię prawda? A dodatkowo czas umilają genialne wypowiedzi Willa, które są chyba jeszcze lepsze niż Jace'a. Woow.
  Jedyny minus, to ten przeklęty trójkącik. Swoją drogą wciąż nie mogę się pogodzić z zakończeniem trylogii. To powinno być inaczej!
  O ile w pierwszej części jeszcze nie mamy zbytniego do czynienia z Will-Tessa-Jem, tak w następnych główna bohaterka miota się między jednym, a drugim, co jest naprawdę irytujące. A skoro już o bohaterach mowa...
- Wiesz, kiedyś myślałem, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi - powiedział Lightwood.
- A ja kiedyś myślałem, że jestem fretką, ale okazało się, że to tylko zamroczenie opium.
  Tessa jest stosunkowo nudną postacią, mimo że lubi czytać książki i czasami potrafi postawić na swoim. To prawda, że w czasach w jakich oni żyją, naturalne jest to, że kobieta powinna być cicho i tylko ładnie wyglądać, ale liczyłam, że Tessa okaże się inna i będzie bardziej... no wiecie... bardziej niezależna. A prawda jest taka, że cały czas potrzebowała, by ktoś ją ocalił i sama nie potrafiła nic zrobić.
  Już bardziej buntownicza była Jessamine, która nawet nie chciała być Nocną Łowczynią, a zwykłą damą z wyższych sfer. Potrafiła zabić parasolką! Też bym tak chciała... Wyobraźcie sobie, jak komicznie to musi wyglądać... Prawie jak pokonanie największego złoczyńcy patelnią.
  A teraz przejdźmy do mojej definitywnie ulubionej postaci... Will przedstaw się! Panie i panowie, prezentuję Willa Herondale'a, czyli chyba najbardziej zabawną postać w tej książce. Można wiele zarzucić pani Clare, ale trzeba jej przyznać, że umie tworzyć niezłe dowcipy. Dialogi z Willem, to było coś, czego wciąż wyczekiwałam, a gdy ich nie było, to książka trochę traciła swój urok. Bez Willa, to nie Diabelskie Maszyny! Z charakteru, jest pyskaty, lubi wymyślać historie i wkurzać ludzi... Zwłaszcza Lightwoodów :D 
  Natomiast moją drugą ulubioną postacią stał się... *pam pam pam* Henry! Czyli mąż Charlotte, która aktualnie kierowała Londyńskim Instytutem. To dopiero nieogarnięty człowiek! Pokochałam właśnie u niego tą cechę, bo jest tak cudownie urocza... A dialogi z nim? Brzuch mnie bolał od czytania stron, na których znalazł się on i Will. To były najlepsze strony w całej książce, ba trylogii! <3
- Dama nie czyta gazet, co najwyżej kronikę towarzyską albo wiadomości teatralne, a nie te brudy
- Ty nie jesteś damą, Jassmine...- zaczęła Charlotte
- Gorzka prawda z samego rana nie jest dobra na trawienie - wtrącił się Will
FABUŁA 4/5
 Okay, jak wspomniałam wyżej fabuła jest intrygująca, ale nie na tyle, by pozostała w pamięci na dłużej. No i ten irytujący wątek miłosny w późniejszych częściach... ;_;

POSTACIE 4/5
  Jak to możliwe, że wszystkie postacie są takie świetne, a główna bohaterka jest do bani? Jak?!

OPRAWA GRAFICZNA 4/5
  Mimo że z zewnątrz wszystko jest w porządku (wolę, kiedy na okładce jest ubrany mężczyzna, a nie tak jak w Darach Anioła, kiedy wstyd nawet czytać taką powieść w komunikacji miejskiej), to w środku czcionka strasznie mi przeszkadzała. Ten sam problem miałam w Darach Anioła no i ten problem chyba już pozostanie.

STYL AUTORA 5/5
  Jak już powiedziałam, można wiele zarzucić tej pani, ale jednym z jej atutów jest tworzenie świetnych chłopców, których mają pokochać wszystkie dziewczyny oraz pisanie genialnych dialogów. I w tej książce, tak jak w Darach Anioła, autorka pokazała na co ją stać, a jest to naprawdę dużo :3

WYNIK 17/20
  Podsumowując, mimo że książka ma swoje wady, to warto przeczytać. Chociażby dla Willa!
Mechaniczny Anioł | Mechaniczny Książę | Mechaniczna Księżniczka

  Dzisiejszą nutką jest Hotel California by Eagles, czyli moja nowa miłość (teoretycznie stara, bo utwór ma już swoje lata) i gorąco zapraszam każdego do posłuchania!

Do zobaczyska!
*Just Mary*

2 komentarze :

  1. Diabelskie maszyny to zdecydowanie moje ulubiona trylogia. Nie zgadzam się trochę z tym, że Tessa była nijaką postacią. Jak dla mnie była wspaniała, miała ogromne serce i siłę. Co do Willa...Czy jakakolwiek kobieta potrafiłaby mu się oprzeć?! Niesamowita seria.
    Pozdrawiam.

    moonybookishcorner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ale Will to zdecydowanie cud! <3
      Też pozdrawiam! :3

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka